Jak rozpoznać, że mamy do czynienia z natrętną myślą? Poza tym, że jest po prostu natrętna. Myśli natrętnej towarzyszy lęk i przymus, poczucie, że musisz i to natychmiast coś z tym zrobić. Nie możesz tej myśli zostawić, odsunąć na bok, bo towarzyszy jej poczucie pilności i lęku. Dlatego właśnie tak ciężko tutaj o akceptację. Jednak każda próba robienia czegoś, będzie tylko zwiększać moc natrętów, a Ty będziesz coraz bardziej wyczerpany/a tą bezowocną walką, nie zdając sobie sprawy, że grasz do własnej bramki. Im bardziej myśl nas nagli, tym bardziej my powinniśmy zwolnić, przyjrzeć się jej i pozwolić jej być bez naszej reakcji. Wbrew wrażeniu, wcale nie musisz się spieszyć.
Dobrze jest sobie wyobrazić natrętne myśli jako upierdliwego rozmówce, który chce nas sprowokować i nie dawać mu tego, czego od nas chce. Sprowadzała się to do olewania lamentów głosu radia czarna rozpacz (znalazłam tę nazwę w jakieś książce do terapii ACT i spodobała mi się) na zasadzie natręt swoje, a Ty zero zaangażowania, bo wiesz już, że poskutkuje to dokładnie tym, czego jegomość natręt sobie życzy, a czego Ty byś nie chciał/a. Natrętne myśli nie zasługują bowiem na sekundę Twojej uwagi. Stale jednak trzeba mieć przy tym świadomość, po co to robisz, bo bez zrozumienia tego, w mojej ocenie, ciężko Ci będzie w ten sposób działać.
Jaki jest więc Twój cel? Twoim celem nie jest eliminacja natrętnych myśli, bo jest to niemożliwe i możesz na tym tylko polec. Twoim celem jest nauczenie się tolerowania, a z czasem akceptowania tego typu myśli. Jak to zrobić? Ćwicząc się w tym. Nikt nie ma akceptacji na dzień dobry, bo jakbyś miał/a akceptację, to natręty nie byłby Twoim problemem. Nikt nie rozwiązuje czegoś, czego nie ma potrzeby rozwiązywać. Szukasz rozwiązania i czytasz ten tekst, bo nie akceptujesz tych myśli.
Jak się w tym ćwiczyć? Tworząc nowe reakcje i co za tym nowe ścieżki w mózgu, które pomału będą wypierać wcześniejsze nawyki. I trzeba to robić w dyskomforcie, bo tylko wtedy możliwe jest przetarcie nowych szlaków. Wiele osób czeka na lepszy czas, nie rozumiejąc, że najlepszy czas do budowania nowych reakcji, to czas kiedy głos w Twojej głowie krzyczy "Zrób coś z tym kurrrrrwwww****** natychmiast", a Ty nie dajesz się temu zwieść i porwać i nie robisz nic. Ćwicząc się tym, z czasem przeprogramujesz swój mózg, by nie wszczynał alarmu z powodu myśli.
Bardzo ważną kwestią jest trzymanie się tego, że są to natrętne myśli i nieulegania iluzji, że są to jakieś impulsy tego co chcesz najpewniej zrobić, myśli świadczące o Tobie ( że jesteś złym człowiekiem, zboczeńcem, mordercą itd), czy też jest to jakiś wewnętrzny głos (nie daj Boże intuicji), który właśnie Cię próbuje przed czymś otrzeć. Uporczywie nawracające myśli, którym towarzysz lęk i przymus (w tym pilna potrzeba, żeby się ich pozbyć), to natrętne myśli i koniec kropka.
Tym co doskonale utrzymuje lęk jest unikanie jego wyzwalaczy i subtelniejsza forma unikania, czyli wszelkie zachowania asekuracyjne. Jeżeli np. nie idziesz do pracy, bo natrętne myśli przekonują Cię, że zaczniesz tam wygadywać głupie rzeczy, to nie dziw się, że następnego dnia rano przed pracą, będziesz mieć atak paniki. Rezygnacja z czegokolwiek pod wpływem natrętnych myśli jest gwarantem tego, że za chwilę zaatakują one ze zdwojoną mocą. Co za tym im mniej unikania, tym słabsza moc rażenia natrętnych myśli. Wiele osób twierdzi jednak, że nie unika przecież pewnych czynności, a natrętne myśli mają się dobrze, nie zauważając przy tym, że wprawdzie owszem robi coś, ale robi też przy tym mnóstwo czynności zabezpieczających np. idzie do pracy, ale unika pewnych osób, nie idzie na wspólne śniadanie, wychodzi wcześniej itp.
Kolejną bardzo ważna kwestią jest to, by nie przerywać wykonywanej czynności z powodu natrętnych myśli. Staraj się tego unikać, by nie nadawać tym myślą niepotrzebnej uwagi, która będzie zwiększała ich siłę. Kiedyś w jakieś książce, którą miałam okazję czytać, było porównanie natrętnych myśli do terrorystów, a jak wiadomo z terrorystami się nie rozmawia i tej zasady się trzymaj.
Pamiętaj też, że nic tak nie sprzyja natrętnym myślą, jak Twoja uporczywa walka o pewność. Gdy chcesz mieć 100%, 200% pewność, że to tylko natrętne myśli i na pewno, na bank, nic z tego się nie wydarzy, to macha już do Ciebie "a co jeśli". Zastanów się jednak przez chwilę, czy w życiu na każdym kroku masz tę pewność? Czy też niepewność jest naturalnym elementem życia, na który musimy się godzić. Możesz więc walczyć o tę pewność pogrążając się w nieustannych wątpliwościach, wśród pytań, na które nie ma odpowiedzi, możesz szukać wszędzie zapewnień, że niezajmowanie się tymi myślami jest dobrą decyzją, ale prawda jest taka, że nic tej niepewności w 100% nie rozwieje.
Dzięki Katia,jesteś wspaniała
OdpowiedzUsuńTez tak mysle ile pomaga na forum i tu.
UsuńPosłodziliście mi :) dzięki
UsuńKatja mam jedno pytanko czy jest szkodliwe ciagle czytanie forum i grup? Kurcze niby wiedze mam.
OdpowiedzUsuńTo jest trudne pytanie, bo zależy jakie forum i jakie grupy. Na pewno nienajlepszym pomysłem jest spędzanie całego dnia w tematach zaburzeniowych, ale niestety najczęściej tak jest, że nic innego nas tak nie interesuje jak zaburzenie. I jest to zrozumiałe ponieważ nasze ciało migdałowate, nie odróżnia fałszywego zagrożenia (np.myśli), od prawdziwego, więc dla naszego umysłu sytuacja jest na serio. A skoro jest na serio, to trudno żebyśmy się jakimiś pierdołami zajmowali. I tu jest nasz rola, żeby wyprowadzić nasz umysł z błędu (fałszywego alarmu).
UsuńKasiu, jesteś super i pięknie piszesz:)
OdpowiedzUsuńmam pytanie - czy też miałas takie spadki nastroju i zupełny brak energii przed/w trakcie okresu? To jest moja zmora ... jest w miarę ok , przychodzi okres i pojawia się koszmar , który wydaje mi się ze nawet jak wyjdę z nerwicy to on zostanie..
Czy miałas coś takiego i czy przeszło razem z innymi objawami?
Pozdrawiam 1
Dzięki wielkie :)
UsuńMiałam pogorszenia i to dość spektakularne przy okazji okresu. Wyciszało się to podobnie jak reszta objawów, także spokojnie i to też minie. Też miałam czas, gdy było już nienajgorzej, a przed okresem zaczynało się, płacz, załamka, nigdy mi to nie minie itp.
Gdy zmieniamy nasze schematy reagowania/działania, tworzymy nowe ścieżki neuronowe w mózgu, które pomału wypierają stare zaburzeniowe szlaki. Dlatego tak ważna jest systematyczna praca i wytrwałość w trakcie gorszych momentów. Pozdrawiam :)
Katja mam jedno pytanie jak mówię do tych myśli stop, to nie akceptuje tego. Prawidłowe działanie powinno być niereaktywnosc na myśli, czyli nie zwracanie uwagi, żadnych monologów? Dziękuję, naprawdę świetny blog prowadzisz.
UsuńW tej niereaktywności to dopiero musisz się wyćwiczyć, więc możesz sobie mówić póki co stop, jeśli Ci to pomaga, ale pamietaj, że celem jest obniżanie wartości tych bzdur, abyś mógł je finalnie przepuszczać.
UsuńA co myślisz o terapii? Ja mam taki dylemat że warto by było żeby ktoś pomógł, wytłumaczył i w jakiś sposób ukierunkował ale z drugiej strony idąc na terapię na dam zaburzeniu powagi i wartość i będę miał przeświadczenie że coś z tym robię natomiast zalecane jest żeby nic z tym nie robić, ignorować. Taki paradoks :)
OdpowiedzUsuńNie no, z zaburzeniem przydałoby się coś jednak zrobić, tylko nie w taki sposób w jaki biorą się za to osoby zaburzone. Tj. próbując się mocować z objawami, myślami czy emocjami. Tutaj trzeba przepuszać, akceptować. Nie wkręcać się w somatykę, nie wkręcać się w treść natrętów. Nie nadawać temu niepotrzebnego znaczenia. Natomiast samo zaburzenie jest zazwyczaj dla nas sygnałem, że coś jest jednak nie halo, skoro przeciążamy tak mocno nasz układ nerwowy.
UsuńCo do terapii, to raczej nie polecam terapii psychoanalitycznych przy zaburzeniu, bo mija się to z celem, jakim jest uspokojenie układu nerwowego. Poza tym dojście do przyczyn, nie jest w tym przypadku równoznaczne z rozwiązaniem problemu. Więc jeśli już, to dobrze jest poszukać kogoś kto pracuje w nurcie behawioralno-poznawczym i naprawdę się na tym zna. Druga sprawa to zanim się zacznie jakąkolwiek terapię, to trzeba sobie jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy jestem gotowa ją podjąć, bo uczestnictwo w terapi na zasadzie, przyjde i sobie pogadam czy też posłucham i zobaczymy, co z tego będzie, jest moim zdaniem bez sensu. Tu jest potrzebna Twoja praca i zaangażowanie, no i oczywiście dobry terapeuta.
Ja akurat nie byłam na terapii, więc jak widać bez terapii też się da.
Mam pytanie o takie obniżone funkcjonowanie umysłowe - ze nie potrafimy się wysłowić albo zapominamy ważnych rzeczy ? To tez mija ? Ta zasłona opada po prostu ? Nagle stajemy się tak bystrzy jak byliśmy przed ?
OdpowiedzUsuńTak i to też mija. Pomyśl przez chwilę, jak idziesz gdzieś, gdzie się bardzo stresujesz, to bywa, że człowiek nie pamięta własnego nazwiska, a w zaburzeniu my ciagle jesteś w sytuacji alarmowej, więc nie dziwne, że możemy mieć problem z koncentracją. Gdy mija ten stan, mijają również związane z nim "atrakcje".
UsuńKatja wiem o tym że my wszystko analizujemy, jak wszystko opadnie emocje, to wróci stara percepcja?
OdpowiedzUsuńJak wyjdziesz ze stanu zaburzenia, to wróci normalna percepcja, może niekoniecznie stara (bo ona jednak doprowadziła Cię do zaburzenia).
UsuńWidzę zmiany ze próbuje być assertywny. Wcześniej powodowało we mnie złość na siebie, wiem że muszę zmierzać w tą stronę. Że nie będę taki sam jak kiedyś.
Usuń