Polecane książki o nerwicy i nie tylko (część 2).


 

Dziś druga część polecanych książek. Na początek dwa klasyki, gdzie jest naprawdę sporo wiedzy na temat zaburzeń plus ćwiczenia, za którymi ja akurat średnio, ale może ktoś lubi tę formę pracy. David A.Clark, Aaron T.Beck "Zaburzenia lękowe"; Christine A. Padesky, Dennis Greenberger "Umysł ponad nastrojem"



Kolejne pozycje to bardzo dobra moim zdaniem książka o OCD "Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne" Jon Hershfield; Tom Corboy (jest też tam o rozdział ROCD), oraz coś dla perfekcjonistów "Perfekcyjni do bólu" Margaret Robinson Rutherford (nie polecam jej jednak dla osób w bardzo silnym lęku). 



I na koniec coś dla osób z problemem granic, zajmujących się każdym tylko nie sobą itd. "Silna i wrażliwa" Nancy Levin nie jest pozycją tylko dla kobiet, choć tytuł może na to wskazywać. Jest to opowieść o tym, do czego może prowadzić brak granic i jak je odzyskać i utrzymać (stawianie granic to nie jest jednorazową sprawą, po której wszyscy już je uznają). Kolejna książka to "Dbałość" Nedra Glover Tawwab, to praktyczny poradnik w temacie granic (w pracy, w domu, z przyjaciółmi, rodziną, szefem, co tam chcecie) napisany przez podobno jedną z bardziej znanych psychoterapeutek w USA. I ostatnia to perełka wyszukana na jakimś pchlim targu, "Koniec współuzależnienia" Metody Beattie o tym jak przestać kontrolować życie innych osób i zacząć troszczyć się o siebie. Dała mi bardzo dużo do myślenia o moim zachowaniu względem innych. 








Komentarze

  1. Wspaniałe jest to, co robisz. Zupełnie przypadkiem trafiłam na Twój kanał, a potem blog i grupę. Nie wiem, czy bez takiego wsparcia dalabym radę być w tym miejscu, w którym teraz jestem (choć jeszcze naprawdę sporo przede mną, ale teraz mam siłę walczyć o siebie i tym samym o relacje z innymi).

    Nie mogę uwierzyć, że robisz to całkowicie dobrowolnie i bez wywyzszania się, zwłaszcza w czasach takiego pędu.

    Jednocześnie intryguje mnie, czy codzienne przebywanie wśród ludzi którzy zmagają się z podobnymi co Ty (kiedys) problemami, zajmowanie się tym i mimo wszystko - myślenie o tych sprawach - nie nakręca Cię jakoś, lub nie męczy? Ja mam wrażenie, że po ostatecznym "wyleczeniu" będę chciała jak najdalej odsuwać wspomnienia o tym czasie...

    Aczkolwiek pewnie teraz tylko tak mówię, bo właśnie kupuje coraz więcej książek psychologicznych i zwyczajnnie zaczyna mnie to interesować;) dokładnie dziś odebrałam "umysl ponad nastrojem" i "zlękniony umysl".

    Dziękuję za wszystko ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, naprawdę bardzo przyjemnie jest czytać tak miłe słowa.
      Nie chcę udawać, że prowadzę tego bloga tylko dla innych, w celu pomagania, bo prowadzę go przede wszystkim dla siebie, bo chcę i lubię to robić, bo dostarcza mi ogromnej ilości wiedzy i doświadczenia, ale również dlatego, że jeśli mogę tą swoją wiedzą i doświadczeniem kogoś wspomóc w niełatwej drodze wychodzenia z zaburzenia, to chętnie to robię.

      Jeśli chodzi o ciągły kontakt z tą tematyka, to przyznam, że różnie bywało, szczególnie na początku. Były momenty, że robiłam sobie przerwy. Zresztą do dziś tak robię, bo nauczyłam się dbać o siebie i swoją psychikę. Aczkolwiek im dłużej, tym większy mam dystans.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Wykradłaś mi to pytanie👆
    Też mnie zastanawiało czy siedzenie w tych temat nie inspiruje do nakręcania😜 ale myślę, że Kasia jest tak " świadoma", że doskonale wie kiedy...ile...czego i jak. Kolejny raz również na forum podziękuję za to co robi, bo robisz Kasiu mega robotę💪Zastanawiałam się też czy zawodowo blisko ci do terapii..jedno jest pewne, posiadasz wiedzę no i doświadczenie często większe od profesjonalnych terapeutów. Niestety w opiece terapeutycznej nigdy nie trafiłam na tak świadomego i empatycznego człowieka..hitem była p.psych...ktora ziewała mi w twarz i przepraszała, tłumacząc się zmęczeniem🤦‍♀️no i lekarze, chętni do wypisywania leków...( kiedyś wspomniałaś, że nie chcesz negować lekoterapii..ja także, ale za lekiem musi iść słowo i
    "świadoma" terapia...inaczej to żadne wychodzenie z zaburzenia.
    Wcześniej pisałam, że mam nadzieję nie raz skomentować spokojniesza twój post...bywa różnie, zwłaszcza, że zdrowotnie nie jestem w super formie...ale "pilnowanie" myśli i świadomość pozwoliły mi wyjść z mega totalnej nerwiczej zapaści..jest o wiele lepiej i liczę na więcej😁Ściskam🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawodowo idę w kierunku psychologii (lata temu powinnam była, ale zdecydowałam się na inny pokrewny kierunek, a potem w ogóle na inną drogę), ewentualnie mam jeszcze jeden pomysł.
      Dziękuję za miłe słowa. :)

      Usuń

Prześlij komentarz