Niewidzialne dziecko.


 

Z okazji dnia dziecka kilka słów o parentyfikacji. Czyli o odwróceniu ról w rodzinie. 

Parentyfikacja pomimo, że jest zjawiskiem dość często spotykanym, jest jednocześnie zjawiskiem dość mało opisanym. W Polsce w zasadzie jedyna książka na ten temat to "Dorosłe dzieci" autorstwa Katarzyny Schier. 

Czym jest więc parentyfikacja? Jest odwróceniem ról w rodzinie, kiedy to dziecko przejmuje funkcje rodzica, warto dodać, że przejmuje je nie mając ku temu odpowiedniej dojrzałości i kompetencji. Skutki są więc takie, że dziecko podejmuje się roli, która nie tylko go przerasta (co bywa z czasem źródłem frustracji), ale i roli która bezpowrotnie odbiera mu dzieciństwo i poczucie bezpieczeństwa. Parentyfikowane dziecko, to najczęściej najstarsze dziecko, wrażliwe i receptywne na potrzeby rodziców, które rodzic wciąga w świat dorosłych. Dzieci takie często nie tylko biorą na siebie odpowiedzialność z funkcjonowanie rodziny, ale i uczą się zachowywać tak, żeby nie wymagać zainteresowania i zaangażowania dorosłych, stając się dziećmi idealnymi tj.niewidzialnymi. Dziećmi, których emocje schodzą na drugi plan i które w przyszłości będą miały problem z określeniem tego co czują. Idealne "niewidzialne" dziecko uczy się żyć tak, by nie przeszkadzać innym, co kontynuuje w dorosłym życiu. Dziecko takie nie ma kontaktu z swoimi emocjami (które musi stłumić), a co za tym i z potrzebami (zajmuje się potrzebami innych). W przyszłości osoba taka nie będzie wiedzieć kim jest, jakie ma potrzeby, pragnienia. Nie będzie mieć kontaktu z samym sobą. Będzie za to hamować swoje emocje, tłumić popędy, czasem wręcz toczyć walkę z sobą (autoagresja). 




Parentyfikacja może mieć formę instrumentalną, czyli taką gdzie dziecko odpowiada za egzystencje rodziny (zajmuje się domem, opiekuje domownikami, zarabia) i emocjonalną gdzie dziecko staje się opiekunem swojego rodzica, jego pocieszycielem czy powiernikiem. Bywa, że takie dziecko pełni wręcz rolę darmowej pomocy psychologicznej 24h dla rodzica, przy czym roli tej pełnić nie może, bo nie ma ku temu kompetencji. Warto tutaj zaznaczyć, że wysiłki takiego dziecka by regulować emocje rodzica (kosztem swoich), często są daremne. Ponieważ rodzic, który wykorzystuje w ten sposób własne dziecko, nie ma zamiaru go słuchać, ani niczego zmieniać, chce jedynie, żeby dziecko było cały czas do jego dyspozycji. Dziecko takie może być zatem z czasem sfrustrowane, że wszelkie próby rozwiązania sytuacji są przez rodzica odrzucane. Nie może być jednak inaczej w sytuacji, gdy rodzic wykazuje się tak dużą niedojrzałością i niezrozumieniem swojej roli. 

Najgorszy rodzaj parentyfikacji to parentyfikacja emocjonalna ukryta tj. kiedy rodzic zaprzecza paretyfikacji i manipuluje dzieckiem tak, by te uważało, że jego rolą jest opiekowanie się nim (w przyszłości takie dziecko będzie wchodziło w rolę opiekuna innych). O ile parentyfikacja instrumentalna może zostać zauważona przez otoczenie, to z paretyfikacfą emocjonalną jest już inaczej. Dzieci, które jej doświadczyły latami żyją w przekonaniu, że sytuacja, która miała miejsce w ich domu jest normalna, bo co złego jest w tym, że mama jest twoją przyjaciółką? Co złego jest w tym, że pocieszasz płaczącą mamę? Dziecko takie często wpada w pułapkę pozornej dojrzałości, gdy tak naprawdę zostaje ze swoimi lękami i problemami same, ponieważ nie ma odwagi obarczać nimi "cierpiącego" już dostatecznie rodzica. W przyszłości takie dziecko stanie się osobą sztywną (mało spontaniczną), przesadnie pomocną, przesadnie poprawną, niewiele mówiącą o sobie i swoich problemach. Osoba taka będzie bardzo dużo od siebie wymagać i brać odpowiedzialność za emocje czy wybory innych ludzi, będzie miała też problem ze stawianiem granic, radością i spontanicznością. Osoba taka szybciej też odczyta stany emocjonalne innych osób niż własne, będzie też miała ogromne poczucie winy, gdy będzie zajmować się własnym życiem zamiast życiem rodziny, przez co może nigdy nie założyć własnej rodziny lub cały czas czuć się odpowiedzialnym za rodzica/ów. Z czasem wszystko to może prowadzić do zaburzeń lękowy, depresji lub innych problemów psychicznych. 



Bardzo często powtarzałam,  że "nie mam przestrzeni na błędy" i w istocie tak było, bo całą przestrzeń zagarniali inni członkowie rodziny.  Nie miałam też zbyt wiele czasu na próbowanie, doświadczanie, mylenie się, więc z czasem popadłam w perfekcjonizm i nadodpowiedzialność. Moje problemy też zawsze nikły wobec problemów innych osób w rodzinie, więc starałam się raczej nie wychylać się z nimi i udawałam, że sama sobie ze wszystkim świetnie poradzę. Potrafiłam się zajmować każdym tylko nie sobą. Doskonale wszystko widziałam w innych, ale nie znałam sama siebie. Doskonale odgadywałam potrzeby innych, ale nie znałam swoich. Zawsze chętna, by kogoś wysłuchać i poratować, nie potrafiłam się jednocześnie zajmować sama sobą. Z czasem te moje "ratowanie" innych robiło się coraz bardziej natarczywe, wręcz byłam obrażona, jeśli ktoś nie chciał mojej pomocy. 

Bardzo wiele lat nie widziałam tego jak wygląda moja relacja z sobą, ze światem, z innymi. 

Z okazji dnia dziecka rozpoczynam cykl wpisów i nagrań poświęconych dzieciństwu.

Wszystkim dorosłym dzieciom życzę w tym dniu, żebyście odnaleźli siebie na nowo i żeby ta relacja była najważniejszą relacją w Waszym życiu. 











Komentarze

  1. Super wpis! Ja również jako dziecko przejęłam rolę rodzica... Oczy otworzyła mi książka "Dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców", po tej lekturze uczę się przyjmować właściwą postawę wobec rodziców i nie obwiniać siebie, że skupiam się na swoich potrzebach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie również lektura tej książki była przełomowa. Przez wiele lat obwiniałam się za trudne relacje z mama, wykonywałam cuda wianki, żeby było dobrze (a nigdy nie było), wiecznie w poczuciu winy i odpowiedzialności za wszystko, aż wreszcie przeczytałam wspomnianą książkę i mnie olśniło.

      Usuń
    2. Katja ja to samo odpowiedzialny za długi rodziny. Nie miałem innego życia , problemy ich były moje.

      Usuń
    3. Czyli pora wziąć sprawy w swoje ręce i zmienić zasady, bo dziś już nie ma powodu ich utrzymywać.

      Usuń
    4. Postawiłem sie bratu że mam dość spłacania długów.

      Usuń
    5. Każdy jest odpowiedzialny za siebie i swoje długi.

      Usuń
  2. Dziękuję za ten wpis. Czytając go czytałam o sobie. Byłam rodzicem dla swoich rodziców alkoholików. Przypłaciłam to nerwicą natręctw, a dokładnie natrętnymi myślami i tak już próbuję walczyć z tym kilkanaście lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dziś jesteś już na etapie, gdzie najważniejszą reakcją, jest dla Ciebie relacja z samą sobą.

      Usuń

Prześlij komentarz