Na wstępie podobnie jak i w nagraniu chcę zaznaczyć, że jest to moja opinia, a nie jakaś obowiązująca wszystkich Was norma, oraz że opis ten odnosi się do zaburzeń lękowych, które są już mocno"pobudowane" i "rozbudowane", oraz mają solidne oparcie w Waszym podejściu do życia i w sytuacjach nerwicorodnych, które tworzycie (wchodzicie). Chcę też zaznaczyć, że są to etapy świadomej pracy, natomiast pomysły na to jak "rozwiązać" problem nerwicy, są też i inne (np. leki).
Etapy wychodzenia z zaburzenia lękowego wg. Katarzyny ;) (szkic)
Etap 1. Zrozumienie istoty zaburzenia oraz nauka odpowiedniego podejścia.
Kluczowy etap, którego raczej nie można ominąć.
Zagrożenia:
- obsesja wychodzenia z zaburzenia, temat ten staje się częścią Waszego zaburzenia i tematem natrętnych myśli
- unikanie tematu "boję się cokolwiek na ten temat czytać" lub brak chęci do zdobycia wiedzy, szukanie prostych i szybkich rozwiązań, które nie wymagają od Was wysiłku
- przekonanie "ja już wszystko wiem"
1a. Zwróć uwagę na postawy, przekonania, podejścia, które nie sprzyjają pracy, którą masz wykonać w procesie wychodzenia z zaburzenia.
1b. Zwróć uwagę na sytuacje nerwicorodne, w których tkwisz, spróbuj przynajmniej w jakimś stopniu zacząć je porządkować, jeżeli rozwiązanie ich na tę chwilę jest niemożliwe, to postaraj się, chociażby zmienić podejście do nich (o co mi dokładnie chodzi wyjaśniam w nagraniu), albo zacząć od, chociażby niewielkich zmian.
Etap 2. Jeżeli dojdziesz do stanu względnej równowagi, to możesz zacząć zastanawiać się nad tym, co doprowadziło do tego, że masz zaburzenie lękowe. Uporządkuj swój stosunek emocjonalny do siebie i do innych.
W trakcie 1 etapu siłą rzeczy, będziecie również pracować nad kwestiami z etapu drugiego np. ucząc się akceptacji. Poszerzając swoje zrozumienie tego, jak działa zaburzenie lękowe, część z Was zacznie widzieć np. jakieś swoje sprzyjające nerwicy postawy i jest to normalne i wskazane, po to żeby z czasem płynnie przejść do etapu drugiego. Etapy te nie są oddzielone od siebie żelazną kurtyną tj. nie musicie wpadać w panikę, że jakieś elementy etapu drugiego zaczną pojawiać się w pierwszym etapie.
Pozdrawiam, szykuje szalik i zapraszam do słuchania :)
Dzięki Kasiu za to nagranie. Ta druga część jest szczególnie ważna ponieważ o ile wiedza o tym jak działa nerwica jest do ogarniecia, tak dalsza praca juz nie jest taka prosta. Nie jest prosta bo zalezy od nas i nie zależy….Skoro np wybuchamy na bliskich przy byle pierdole i czujemy przy tym somaty a zaraz po tym uświadamiamy sobie dopiero co się wydażyło to śmiem twierdzić że wiedza w tym momencie na niewiele się zdaje. Wybuchamy choć tego nie chcemy, nie panujemy nad tym i to jest dramat. Wszystko wiemy ale co nam z wiedzy jak nasze ciało i umysł robi swoje a my przecież tego nie chcemy. Uklad nerwowy sam z siebie reaguje nerwocą i somatami. I tu jest prosba o podanie na przykładach jak Ty sobie z tym radziłas i jak wyglądał proces uczenia naszego układu nerwowego niereagowania. Nerwica to jak osobny byt, my nie chcemy ranić bliskich ale jak wybuchamy to mam wrażenie że nieświadomie. Świadomosc pojawia sie zaraz po i żal ze znowu wybuchłem.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z Tobą. Jeżeli zaczniesz być uważana, to z czasem zaczniesz też zauważać, że jesteś o krok od wybuchu, a ten wybuch jest bądź co bądź aktem Twojego wyboru. Jeżeli zaczniesz pracować nad tym by zauważać emocje i obserwować je, to z czasem nabierzesz nieco do nich dystansu. Jeżeli równocześnie będziesz pracować nad samym zaburzeniem, tak by nie nie nakręcać go coraz mocniej i nie rozbudowywać o kolejne błędne koła, które tylko potęgują rozchwianie emocjonalne, to wszystko to, z czasem zacznie się zazębiać i pracować na Twoją korzyść. Tyle tylko, że wszystko to wymaga czasu, pracy, cierpliwości, prób, pokory i przydałoby się jeszcze przekonanie, że mogę jednak coś zmienić (łatwiej się wtedy pracuję). Nie będę Ci podawała przykładów, bo to bym musiała rozprawkę napisać o tym, jak to u mnie się kształtowało i zmieniało.
UsuńDziękuję Kasiu tym wpisem już mi dużo wyjaśniłaś. Do dobry lrzykład - mam na myśli to żeby zauważać emocje j zanim urosną albo zauważać sytuację ktora za moment moze przerodzic sie w wybuch złosci. Czyli przez pewien czas trzeba być bardziej czujnym i nastawionym na to ze róznie może być.
OdpowiedzUsuńUważnym, niby tylko słowo, a wiele zmienia. Bycie uważnym to po prostu zauważanie pewnych stanów, natomiast bycie czujnym, to wyczulenie na pewne stany, pilnowanie ich, traktowanie jako zagrażających, jako tych których trzeba pilnować.
UsuńDzięki za poprawienie, tak uważność, zdecydowanie to miałem na myśli. W ogóle dziękuję za Twoje wszystkie wpisy i filmy, w ciągu ostatnich kulki tyg. wiele sie u mnie zmieniło dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuńWszystko co się zmieniło, zmieniło się dzięki Tobie. Mogłam dać Ci wskazówki, wiedzę, ale nic nie mogłam zmienić, bo to możesz tylko Ty.
UsuńZa miłe słowa dziękuję, zawsze jest mi przyjemnie, gdy dostaje pozytywny odzew i nie inaczej jest tym razem :)
Kasiu, kiedy porzuciłaś czytanie forów i książek i oglądanie filmów oraz tym podobnych? W jednym z nagrań zauważyłaś że czasami zajmowanie się nerwicą przechodzi w obsesję. Rozumiem to tak że ta obsesja nakręca wówczas objawy a cała sztuka ostatecznie polega na akceptacji i nie zajmowaniu się tym. Bywa jednak tak że te filmy czy fora są takim wytchnieniem które pozwala poczuć się przez jakiś czas lepiej. Jednak czy to nas nie spowalnia w wychodzeniu? Czy był taki moment że porzuciłaś wszystko uznając że to co już wiesz w zupełności wystarczy?
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie nigdy tego nie porzuciłam, tylko zmienił się powód i forma zajmowania się tym. Na początku jak każdy szukałam w necie ukojenia dla mojego lęku, sporo więc czasu spędzałam m.in. na zaburzonych.pl (myśle, że dużo osób czytających tego bloga kojarzy mnie z tego miejsca). Jak większość zaburzonych osób, w zasadzie cały dzień chciałam się zajmować nerwicą, upewniać, uspokajać, więc spędzałam na tym bardzo dużo czasu. Z czasem jednak doszłam do wniosku, że trzeba zacząć pracować, a nie tylko gromadzić wiedzę i że nie jest dobrym pomysłem spędzać całe dnie na tym temacie, więc robiłam sobie przerwy od tego typu miejsc. Potem już nie miałam potrzeby tak często na przebywać na forach itp. związanych z tym tematem i wchodziłam tam, tylko w momentach jakiś kryzysów itp, a następnie już w ogóle, jeśli wchodziłam, to w innym celu, bo temat zaburzenia stał się przedmiotem moich zainteresowań. Ja nigdy nie porzuciłam czytania o zaburzeniach lękowych, ponieważ temat ten wkręcił mnie na tyle, że chcę się nim zajmować.
UsuńRozumiem, czyli teraz zajmujesz się tym tematem z innego powodu, a co radziała byś osobie ktora nie ma zamiaru zajmować sie zaburzeniem zawodowo? Czy szukanie ukojenia (bo tak działa odsłuchanie kolejny raz Twojego nagrania) w pewnym momencie ograniczać? Generalnie ja zauważyłem poprawę jesli chodzi o somaty i ogólny spokój a czytanje czy słuchanie nagrań jest w momencie przyjscia natrętnych mysli w celu sprowadzania myśli na własciwe tory. Dodatkowo czy masz jakieś nagrania typowo o stanach depresyjnych czy raczej to co o lęku nagrałaś dotyczy też depresji?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem powinieneś stopniowo ograniczać nagrania (chociaż oczywiście zrozumiałym jest, że w trudnych momentach, będziesz częściej do nich wracać) i stopniowo uczyć się radzić sobie samemu, ale to tak jak napisałam stopniowo. Zawsze lepiej jednak słuchać nagrań niż rozpaczliwie googlować w poszukiwaniu miliona odpowiedzi :) Natomiast trzeba mieć świadomość, że takie szukanie ukojenia w nagraniach, jest w gruncie rzeczy mechanizmem obronnym radzenia sobie z lękiem, który w dłuższej perspektywie nie jest wskazany i może stać się kompulsją. Natomiast jeśli ma służyć nauce i wsparciu w trudnych chwilach, a nie stać się metodą na lęk, to jest ok.
UsuńOk dzięki a czy stany depresyjne też dotyczyły Ciebie? Widzę że skupiasz się na nerwicy. Czy planujesz coś nagrać o depresji? A może lęki i depresję można do jednego wora wrzucić? Choć wydaje mi się że narzędzia działania bedą inne np Depresja to przykładowo wizualizacje, a lęk to nie nadawanie wartości itp.
OdpowiedzUsuńDepresja to bardzo szeroki temat, którego póki co się nie podejmuję. Natomiast jeśli mówimy o nerwicy depresyjnej, to też mnie w pewnym momencie najprawdopodobniej dotyczyła.
UsuńTak chodzi mi raczej o nerwicę depresyną albo inaczej depresję ktora wynika z nerwicy. Może to bedzie dobry temat na nagranie? Jesli odczuwamy mniej dopaminy i serotoniny a poprawia sie gdy somaty z czasem ustępują to tak jakby to idzie w parze.
OdpowiedzUsuńTakie nagranie też mam w planach, ale póki co szykuję inne.
UsuńKasiu jak podchodzilas do natretow dotyczących skrzywdzenia siebie? Ten temat jest straszny i ciężko go ośmieszać lub ignorować. Przygnębiło mnie to co znalazłam na dawnym forum Wiktora i Hewada, gdzie ktoś tam pytał o tego typu natrety i jakiś użytkownik odpisal mu że ludzie rozważają skrzywdzeniem siebie gdy np maja dość derealizacji I nerwicy i chca swoje cierpienie Skrócić. Bardzo mnie to wkrefilo w analizy a nawet prawie w atak paniki bo jednak myslalam że natrety są przeciwieństwem naszych prawdziwych chęci i że to iluzja. Mam wrażenie że cała praca nad sobą idzie na marne w takich chwilach jak czytam takie rzeczy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLęk przed samobójstwem, to co innego niż myśli samobójcze. Doświadczyłam obu i wiem, że jest różnica. Lęk przed skrzywdzeniem siebie czy samobójstwem, wiąże się z obawą przed utratą kontroli, faktyczne myśli samobójcze, gdzie chcesz skrócić swoje cierpienie, raczej nie wiążą się tą obawą.
UsuńNie chcę wchodzić w temat samobójstw, bo nie jestem specjalistką, ale OCD związane z krzywdzeniem siebie jest dość często spotykane i nie musi wynikać, z tego że ktoś ma już dość swojego stanu, bo np. ja miałam je na samym początku mojej przygodny z zaburzeniem.
Praca przy OCD nie powinna polegać, na ciągłym poszukaniu pewności, a wręcz przeciwnie.
Miałam wiele natretow ale również szczególnie się do mnie przyczepił i najtrudniej mi z nim pracować. Myślę że dlatego że dużo czytałam na ten temat i czasem znajdywałam artykuły o tym że jak się idzie z tym do psychologa lub psychiatryka to oni moga to pomylić z realnymi chęciami i np skierować so szpitala psychiatrycznego. A to moja kolejna wielka obawa że tam trafie. Ogólnie temat chorób psychicznych i strachu przed skrzywdzeniem siebie to mój konik więc oczywiście się nakręcam, bo myslalam że jak się ma natrety to nie jest to zgodne z naszymi prawdziwym ja.
UsuńMyśle, że większość psychiatrów odróżnia jednak natrętne myśli, od myśli samobójczych.
UsuńKasiu, mowiłas że wapoerałaś zię ziołami i że warto zadbać i jelita. Zdradzisz co Ty osobiscie stosowałaś? Jelita to kiszonki, probiotyki? Zioła to co Ci pomagało? Ashwagandha? Nje chodzi o poradę tylko Twoje doświadczenia.
OdpowiedzUsuńUkład pokarmowy w zaburzeniu lękowym, zazwyczaj bardzo obrywa, stąd też często wynikają inne problemy zdrowotne. Ja akurat cały czas borykam się z problemami z jelitami. Obecnie jestem w trakcie bardzo intensywnej diagnostyki i różnych innych działań w tej kwestii. Mam w planach zrobić jakiś dłuższy wpis na ten temat, ale jeszcze nie teraz, bo najpierw muszę sama porządnie ogarnąć temat.
UsuńCo do kiszonek i probiotyków, to one nie każdemu służą, jeśli np. masz przerost flory bakteryjnej (a wielu nerwicowców ma), to mogą Ci bardziej szkodzić i niż pomagać.
Na pewno dobrze jest ograniczyć słodycze i wprowadzić więcej warzyw (ale uwaga na te silnie fermentujące, bo nie każdy może).
Co mogę tak na szybko polecić to: sprawdzenie, czy nie ma się niedoborów witamin w tym B9 i B12 (przy zle działających jelitach są bardzo możliwe), ograniczenie laktozy (mało kto ją toleruje), probiotyki najlepiej dobierać indywidualnie, bo nie każde muszą nam służyć i pić dużo wody (źle nawodnionym organizm to stres).
UsuńOk to czekam na wpis o jelitach i życzę szybkiej diagnozy że wszystko ok.
OdpowiedzUsuńNa pewno zrobię taki wpis. Diagnozy (część) już są, no i nie są ok, ale pomału idzie mi coraz lepiej, a ja jestem osobą, która potrafi być cierpliwa i dobrej myśli.
UsuńKasiu a czy to nie jest tak że wszelkie dysfunkcje naszego ciała wynikają ze stanu emocjonalnego? Ciało ludzkie ma duże możliwosci regeneracji. Przerost flory to nic innego jak zaburzenie kompleksu mioelektrycznego. W jelicie cienkim bytują bakterie a ich namnożenie zdaża się, ważne aby jelita prawidłowo sie oczyszczały. Ważny też jest żołądek. Jak nie bedzie dobrze dokwaszony to wychodzi plus stres j mamy przerost. Niestety lekarze za duzo przepisują lów zobojętniających kwas żolądkowy. Ja sam dostałem takie leki po prawidłowej gastroskopii. Oczywiście ich nje brałem a bóle żołądka same przeszły jak minął stres.
OdpowiedzUsuń"Kasiu a czy to nie jest tak że wszelkie dysfunkcje naszego ciała wynikają ze stanu emocjonalnego?"
OdpowiedzUsuńJak to mówią, wszystkie choroby są z nerwów, tylko kiła z przyjemności.
A poważne, to moje subiektywne zdanie jest takie, że tak. Wszystkie układy w organizmie (nerwowy, pokarmowy, hormonalny itd) uruchamiają odpowiednie procedury, w wyniku oddziaływania emocjonalnego.
"Niestety lekarze za duzo przepisują lów zobojętniających kwas żolądkowy."
Również tak uważam.
W związku z powyższym jak juz jest przerost flory to do wybkru są antybiotyki lub fototerapia. Można też to łączyć, ale sama fitoterapia dobrze dobrana jest bardziej skuteczna niz antybiotyki ale dłuższa i droższa. I trzeba pamietac o tym aby działac na jelita prokinetycznie czyli wzmacniająco ba szybkość pracy, zwykle lekarze działają spowalniająco podjąc lek rozkurczające i powstaje bledne kolo i leczenie bez końca.
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę diagnostykę i zaczyna terapię, więc pewnie za jakiś czas, bardziej szczegółowo się wypowiem.
UsuńOk powidzenia w terapii
OdpowiedzUsuń