Objawy przeciążenia układu nerwowego.








 

W pierwszym moim wpisie pisałam o tym, że miałam mnóstwo sygnałów, że nie jest dobrze, ale wszystkie lekceważyłam. Dlaczego? Dlatego, że z jednej strony nie potrafiłam ich właściwie odczytać, bo moje pojęcie o tym jak działa układ nerwowy było zerowe, a z drugiej strony moją jedną receptą na każdy objaw było niezajmowanie się nim. A więc nie zajmowałam się nimi i żyłam sobie w błogiej nieświadomości tego, że zbliżam się do emocjonalnej katastrofy. 

Jakie więc są objawy przeciążenia układu nerwowego? U każdego człowieka mogą one być trochę inne w zależności od predyspozycji, temperamentu itd. Umówmy się, że do pewnego stopnia każdy nas trochę maltretuje swój układ nerwowy, więc jakieś objawy z tego tytułu ma większość ludzi. Kiedy więc zaczyna się robić nieciekawie? Kiedy się to wszystko intensyfikuje a objawy zaczynają coraz mocniej dominować w naszej codzienności. Jakie to mogą być obawy? 

* ciągłe poczucie rozdrażnienia, irytacji, gdzie czujesz, że nie są to zrozumiałe reakcje 

* narastające kłopoty z koncentracją i zapamiętywaniem 

* histeryczna płaczliwość, wzruszanie się byle pierdołą, trudne do opanowania emocje 

* częste duszności, wrażenie, że masz za mało powietrza

* coraz bardziej negatywny lub agresywny stosunek do ludzi i otaczającej cię rzeczywistości 

* ciągłe bóle głowy, barków, szczęki, kręgosłupa lub innych części ciała od nadmiernie napiętych mięśni

* problemy z trawieniem, bóle żołądka, jelit, biegunki lub zaparcia, zgaga  

* bardzo charakterystycznym objawem potrafi być obezwładniająca wręcz senność w ciągu dnia i/lub bezsenność, koszmary w nocy

* zamartwianie się przybiera coraz bardziej obsesyjną formę 

* nadmierne pocenie się 

* częste stany osłabienia, zawroty głowy 

* kłucie, kołatanie, przeskakiwanie serca, podwyższone tętno 

I można by oczywiście jeszcze wymieniać. Jak widać są to objawy te same co i przy zaburzeniu tyle, że w tym momencie nie skutkują one jeszcze ciągle aktywowaną reakcją alarmową (walcz lub uciekaj), ale pomalutku lub szybciej w zależności od predyspozycji do tego to zmierza. I to jest kluczowe, by rozumieć, że są to objawy, które jeśli nic nie zrobimy to doprowadzą nas w końcu do problemów z psychiką i zdrowiem. I nie jest rzecz w tym, żeby latać jedynie po wszystkich możliwych lekarzach, robić 1000 badań i słuchać, że to "tylko" nerwica, tylko żeby zrozumieć to czego niestety nigdzie nie uczą tj. że trzeba dbać nie tylko o ciało, ale i o psychikę, bo jedno bez drugiego nie może być zdrowe. To co się dzieje z Twoim ciałem zamiast ,"tylko" do kolejnych badań, powinno Cię wezwać wreszcie do dostrzeżenia, w jaki sposób Twoje ciało i psychika reagują na Twoją sytuacje życiową. Trudno mieć zdrową psychikę przy chorym ciele i odwrotnie trudno, żeby ciało było zdrowe gdy psychika szwankuje. To jest ogromny błąd zachodniej medycyny, że traktuje ciało w oderwaniu od psychiki, przez co ludzie nie są w stanie powiązać swoich dolegliwości z emocjami, których doświadczają i stąd potem niedowierzanie, że to wszystko to "tylko" emocje. Skutkuję to też tym, że ludzie nie traktują swych emocji z należytym zrozumieniem, większość osób w ogóle nie rozumie czym o one są (i czym nie są), przez co totalnie je lekceważą, co powoduje, że gdy przychodzą dolegliwości to mało komu przyjdzie do głowy, że emocje mogą też manifestować się w ten sposób w ciele, bo rzadko kto słyszy to od lekarza. A trzeba mieć świadomość, że myśli uruchamiają konkretne reakcje w ciele przy pomocy, chociażby hormonów, które są powiązane z określonymi emocjami. 

Na tym etapie, dobrze jest wyjść z kręgu objawów i związanego z nimi niepokoju i skupić się, na zrozumieniu siebie i swoich emocji, a także tego, że konieczność rozwoju jest czymś, czego najprawdopodobniej nie uświadamiasz sobie, a co w dalszej konsekwencji zaprowadzić Ci do problemów, których już nie będziesz mógł/a tak po prostu zbagatelizować. 

Komentarze

  1. hej. Co robiłaś na spięte miesnie, bo u mnie od jakiegoś czasu to główny problem czuje się spokojniejszy , jakoś te ataki mi nie przeszkadzają zaakceptowałem że mogą przyjść ale wraz tym zaczęło się to napiecie staram się to ignorować ale nic to nie daje

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz