Czemu wciąż tkwię w zaburzeniu? Koniec roku, czas podsumowań.



Miało być krótkie nagranie, a wyszło jak zawsze. 


Końcówka roku, to często czas podsumowań, które bywają i takie (w kontekście zaburzenia), że jest wciąż tak samo źle, albo nawet i gorzej niż było. Pojawia się wtedy mnóstwo pytań z serii: co poszło nie tak, czasem też bywa, że padają obietnice, że od przyszłego roku wszystko się zmieni. 

Wiele osób wciąż szuka sposobu, osoby, przełomu, czegoś, co ich zmieni, nie rozumiejąc, że ten sposób leży cały czas przed nimi i jest dostępny na już, tyle, że to sposób niezbyt popularny. Ty sposobem jest praca nad zmianą, swoich nawyków, reakcji, wyborów. To sposób trudny i żmudny, łatwy jedynie na papierze i w teorii. Wiele osób potrafi pięknie pisać o zaburzeniu, tworząc wspaniałe wnioski, tylko cytować dalej, tyle że co z tego, skoro osoby te dalej tkwią po uszy w zaburzeniu. Czy nie większy pożytek byłby, gdyby chociaż jedną z tych wzniosłych idei, taka osoba spróbowała wykorzystać w praktyce?

Inne osoby nie głoszą tak mądrych spostrzeżeń, one nawet w teorii nie są tak pewne siebie, to osoby, które skorzystały z kuszącej pozycji ofiary, czyli z możliwości ciągłego użalania i litowania się nad sobą. Pozycja nie powiem, kusząca, w końcu za wszystko odpowiedzialny jest ktoś lub coś, tylko nie my. Jest jednak jeden problem. Konsekwencje tej pozycji, będą nasze. A konsekwencją jest brak zmian, bo skoro to wszyscy inni są odpowiedzialni, to co my możemy zrobić? 


Zapraszam do słuchania 










Komentarze

  1. Dzięki, również życzę wszystkiego dobrego 🙂 i do roboty 💪

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Rozumiem o co chodzi z ocd pod względem obsesji i kompulsji. Bardzo często moja kompulsja było nałogowe czytanie różnych informacji, dopytywanie różnych ludzi na ten konkretnych temat, kupowanie książek i samo dokształcanie się o zaburzenia... rozumiem, że trzeba to ograniczać bo to jawna kompulsja. Ale co w przypadku, gdy naszą obsesje i wątpliwości wyzwala coś, na co nie mieliśmy wpływu, tj. np film w kinie który nie zakładaliśmy że poruszy podobna tematykę, a jednak, i Twoje triggery się włączają... Czy skoro nie była to moja wola żeby wtedy zamartwiać się na ten temat filmu, bo poruszył mój problem (nie specjalna kompulsja), to czy można to jeszcze podpiąć pod miano obsesji i starać się akceptować ten stan ale nic z nim nie zrobić? Czy traktować już te myśli powazniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam w nagraniu o obsesjach i kompulsjach, czym jest normalne zbieranie wiedzy, a czym jest obsesja z tym związana. Jeżeli zajmujesz się tym w sposób kompulsywny, to trzeba zacząć to zmieniać.
      Jeśli chodzi o drugą część pytania, to napisz co dokładnie masz na myśli? Raczej nigdy naszą wolą nie jest, żeby czymś się zamartwiać i tworzyć sobie z tego obsesje , ale jeśli już pojawi się ona, bo jakiś temat wywołał w nas lęk i co za tym umysł zwróci na niego uwagę, potraktuje jako coś ważnego, to naszą rolą nie jest pozbywać się tego tematu z naszej świadomości, tylko przyjąć że mamy takie myśli, obawy, lęki i pozwolić im być.
      Różnica pomiędzy normalną obawą, a obawą nerwicową jest taka, że normalna obawa pozwala Ci normalnie funkcjonować, natomiast nerwicowa obawa, rozwala Ci cały dzień, bo na niczym innym nie możesz się skupić, napięcie rośnie i czujesz ogromny przymus rozwiązania tej kwestii, tak duży, że nie możesz normalnie funkcjonować. Ludzie mają czasem jakieś obawy, natomiast nerwicowcy często totalnie sobie z nimi nie radzą, chcą więc nie mieć żadnych obaw, trosk, zmartwień i to tworzy problem.

      Usuń
    2. No i nerwicowcy mają często irracjonalne obawy, np boją się że myśli mają moc sprawczą itp, lecz gdy do sprawy podchodzą racjonalnie to widzą ten irracjonalizm, a i tak tkwią w zaburzeniu...

      Usuń
    3. Samo logiczne zrozumienie, bez praktykowania, niewiele zmienia.

      Usuń
  3. Czy sny mogą być jednym z wyzwalaczy i poruszać tematykę obsesji? Ostatnio miewam takie i od razu to zwiększa lęk, choć aktualnie przyjmuję leki i miałam wrażenie że lęk ciut się zmniejszył. I nagle te sny poruszające temat obsesji. Czy to może być objaw zaburzenia, czy raczej podświadomość daje sygnał że to wszystko prawda i moje ukryte pragnienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sny mogą być różne, każda tematyka jest możliwa. Zjawisko snu jest tematem bardzo złożonym, jest wiele teorii na ten temat, w moim przekonaniu każdy z nas ma swój unikalny kod snów. Natomiast tłumaczenia w stylu, że skoro coś mi się przyśniło, to znaczy, że to prawda i moje ukryte pragnienia, to typowy nerwicowy bełkot (sorry za dosadność).

      Usuń
  4. Cześć Kasiu. A mnie najbardziej nakręca właśnie zdobywanie wiedzy o nerwicy I OCD. Na początku gdy posłuchałam nagrań Wiktora I Hewada i poszłam do psychologa to dla mnie to była wielka ulga, że to nie jest nic strasznego ze każdemu się może zdarzyć itp nie należy się bać emocji itp. Da się generalnie z tego wyjść I olewać mysli ale im więcej o tym czytam w necie na jakichś mądrych stronach medycznych i np posty ludzi na zaburzonych tym bardziej wyrobiłam sobie konik natretny na temat tego jakie go straszne mieć nerwice a konkretnie OCD. Gdy ludzie piszą takie straszące posty ze dają rady albo co gorsza formalne strony anglojęzyczne to potwierdzają. Jak podchodzilas do tego typu newsów? Ja wiem ze to nieprzyjemny stan leku I myśli (w moim przypadku), ale jak czytam jakie to straszne to mnie to dołuje ze to takie niemalże nie do przejścia i np sama siebie oszukuje. Czy miałaś może podobne wrażenie? Chodzi mi o to porostu ze jak czytam jakie to straszne zaburzenie to mi utrudniają nabycie odpowiedniej postawy wobec mysli I odczuć i co za tym idzie pójście naprzód. Chciałabym przy okazji podziękować za to co robisz i ze dzielisz się swoją wiedzą. Twoje nagrania mi mega pomagają jestem Ci bardzo wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim kolejny nagraniu poruszę temat rozmaitych grup i innych miejsc, gdzie ludzie wymieniają się informacjami.
      Szukaj takich miejsc i informacji, które Ci służą, a nie ciągną Cię w dół. Przy OCD jest akurat bardzo dużo straszących treści, sama padłam kiedyś ich ofiarą. OCD towarzyszące zaburzeniu najczęściej mija wraz z z poprawą stanu ogólnego.

      Usuń
    2. I zapomniałam, bardzoooo dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
    3. Kasiu a chciałam jeszcze dopytać o jedną rzecz w kontekście ocd. Od roku postaram się praktykować mindfulness I medytowac - psycholog polecił mi książkę na ten temat. Dziś zaczęłam czytać w necie o mindfunlessie i tam znałam różne info ze np osoby bardso neurotyczne lub jakieś tam są różne przeciwskazania do stosowania medytacja np aktywna depresja. Ja myślałam że każdy może to stosować a teraz się nakrecilam bo mi te ćwiczenia czasem pomagały. Moim konikiem nerwicowym jest strach przed depresja skrzywdzeniem siebie lub innych I wszystkim co z tym związane więc ofkors te informacje mnie nakrecily 🙄.co sądzisz o stosowaniu medytacji lub mindfulness w ocd I ogólnie zaburzeniach lękowych?

      Usuń
    4. No cóż, nie mogę Ci napisać stosuj na 100% będzie dobrze, bo tego nie wiem, ale jeśli została Ci polecona ta metoda przez psycholog i dotychczas się sprawdzała, to nie widzę przeciwskazań. Sama też próbowałam tych metod przy OCD.
      W necie jest bardzo dużo różnych informacji na każdy temat. Jak tak sobie zaczniesz bez umiaru czytać, to wyjdzie Ci, że wszystko jest niebezpieczne. Ja jak był czas, że całymi dniami czytałam różne historie w necie (przy moim leczeniu), to wyszło mi na to, że wszystko może mi zaszkodzić. Tak się tym nakręciłam, że był czas, że wody 1.5 l nie podniosłam, bo miało mi to rozwalić MDM, a łazienkę odkażałam, że aż rurę rozwaliłam. :D

      Usuń
    5. No właśnie sama się nasiebie wkurzamse tak mnie wszystko nakręca. Poprostu wszystko co związane z tematyką depresji lub krzywdzenia siebie lub kogoś to poprostu dramat tak mnie nakręca. Niby książkę o mindfulness polecił psycholog ale zaraz mam Sraczke nerwicowa( przepraszam za disadne słowo ale bardzo adekwatne), że może mnie źle zdiagnozowała albo ja ukryłam przed nią jakas straszna prawde😀. Stek bzdur ale jednak mnie nakręca. Wracając do tych Twoich wkretek- jak to stopowalas? Dzięki i pozdrawiam

      Usuń
    6. Na początku jak większość próbowałam sobie tłumaczyć, że nie ma po co się tym zajmować itp. ale z czasem zrozumiałam, że rzecz jest w tym, żeby nie blokować ich, a uczyć się trwać w tym dyskomforcie i nie reagować, nie nadawać mu znaczenia, traktować myśli jako myśli, a nie nakaz do działania.

      Usuń
  5. Kasiu nie ustawaj w tym co robisz!!
    I bardzo Ci za to dziękuję. Musisz wiedzieć, że w dużej mierze dzięki tobie podejmuję kolejny raz walkę ale dużo, dużo bogatsza w wiedzę, którą mi sprzedałaś.
    Trochę lat temu nerwica dopadła mnie w najgorszej postaci..nie znałam i nie wiedziałam co to więc lęk był paraliżujący. Nie będę tu opisywać koszmarów które przeżywałam bo kto doświadczył ten wie..wtedy się nie poddałam, walczyłam ostro...pracowałam, wypełniałam domowe obowiązki w ogromnym bólu nerwiczych dolegliwości, nauczyłam się ignorować lęk...jakoś żyłam. Szczęśliwa już później kiedy dolegliwości zmalały i dumna że dałam radę. Ależ byłam w wielkim błędzie ...nie zrobiłam wówczas najważniejszej rzeczy którą dopiero Ty mi uświadomiłaś...nie zmieniłam swojego myślenia. Podświadomie ciągle produkowałam w głowie co mi się może wydarzyć, zamartwiałam się o wszystkich i o wszystko, cały czas nadal pozwałam wkrętom siedzieć w mojej głowie. No i buch...wystrzeliło kolejny raz ze zdwojoną mocą. Zaczęło się od złych wyników sugerujących niefajne choróbska (nie ma się co dziwić że immunologicznie się posypałam)później szpital( mikrowylew).Mam wrodzoną malformację jak się okazało i tam się zadziało.. Pewnie by się nie zadziało gdyby moja głowa nie przyjęła tyle...Możesz się domyślić jaką karmą dla nerwicy były te wieści, aż piszczała w mej głowie dnie całe i piszczy nadal. Łatwo nie jest i nie będzie ale mam wielką nadzieję że nie raz skomentuję twój post coraz to spokojniejsza. Ściskam Cię mocno i czekam na więcej filmików;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie znaczy taki pozytywny odzew :)
      W zasadzie to moja historia jest dość zbliżona do Twojej tj.pierwsze uderzenie nerwicy i dałam sobie radę. Tyle że tu nie chodzi tylko o to, by dać sobie radę z objawami tego, że coś jest nie tak, o czym się przekonałam po dość długiej przerwie, ale za to jak.
      Ja też mam nadzieję, że skomentujesz nie raz mój post, w coraz lepszym stanie, trzymam kciuki i pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Dużo, dużo spokojniesza pozdrawiam cieplutko:)
    Przesyłam też dalej z wielką wiarą że co niektórzy wyciągną istotne wnioski ;)
    Dobra robota Kasiu💪
    Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Kasiu Dziękuję

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz