Mechanizmy obronne. Pułapka racjonalizacji.

 


Jak już wielokrotnie wspomniałam w swoich nagraniach, każdy mechanizm obronny z czasem może stać się generatorem lęku. Nie inaczej rzecz się ma z racjonalizacją. Umysł lubi "wiedzieć", szukać wyjaśnień, dlatego woli zamieć abstrakcyjny lęk w racjonalny wydawałoby się strach. Co mam tutaj na myśli. Dajmy na to sytuacja, gdy młoda matka jest przepełniona lękiem i zaczyna obsesyjnie pilnować dziecko gdy te śpi, bo przecież może mu się coś stać we śnie, tyle się o tym mówi. Matka taka zamienia sobie irracjonalny lęk w strach o coś konkretnego. Umysł ma wyjaśnienie, teraz wystarczy tylko pilnować dzieciaka i wszystko będzie dobrze. W rzeczywistości jednak nie ma problemu zagrożenia życia dziecka, a jest problem lęku matki i jeśli ta tego nie zrozumie, a lęk będzie się kumulował, to kolejne "racjonalne"wydawałoby się obawy, wciąż będą tworzone, jednocześnie dostarczają kobiecie ciągłego stresu i napięcia. Kobieta będzie uciekać przed lękiem w racjonalizację, jednak racjonalizacja ta z czasem stanie się generatorem lęku i napięć. Efekt błędne koło. Uciekając przed lękiem, kobieta ta zacznie sama go tworzyć. 

Inny przykład. Mężczyzna czuję lęk i związane z nim napięcie, które powoduje kołatanie serca i bóle w klatce piersiowej, idzie do lekarza, ale serce okazuje się zdrowe. Robi ileś tam różnych badań i wszystko jest ok, jednak lęk nie ustępuje, osoba ta zaczyna więc martwić się o swoje zdrowie. Również racjonalizuje sobie lęk i zamienia go racjonalny wydawałoby się strach o zdrowie. Mężczyzna ten jednak w przeciwieństwie do młodej matki czyta o nerwicy i stwierdza, że to jednak nie serce, zaczyna więc racjonalizację w innym kierunku. W kierunku, że ludzie w zaburzeniu tak mają. Pomaga na chwilę, ale serce dalej jakoś dziwnie biję, więc chcę się dalej zapewniać i wpada w pułapkę racjonalizacji, chcę wszystko sobie tłumaczyć, każde niemiarowe stuknięcie serca, każde dziwne w jego mniemaniu odczucie, zdaje milion pytań z gatunku "czy ktoś też tak ma", a wobec niemożności znalezienia pewności we wszystkim, o co pyta, popada w coraz większy lęk. I tu znowu. Czy osoba taka ma problem z sercem? Nie, badania pokazały, że problemu serca nie ma. Czy osoba ta ma problem z zaburzeniem? Tak, bo osoba ta ma problem z lękiem, jednak tutaj też jest pułapka racjonalizacji, gdyż osoba stosująca ją, nie chcę się zatrzymać, chcę wciąż wyjaśniać i wyjaśniać, bez końca. Efekt błędne koło. Stosując słuszną racjonalizację, mężczyzna wpada jednak w pułapkę, szukania wyjaśnień na wszystko. 

Wielu z Was kojarzy zapewne ten stan niepokoju i kłębiące się w głowie myśli z gatunku "co mi jest", umysł szuka wtedy odpowiedzi i z czasem jakieś sobie znajdzie, często tworząc fikcyjne problemy. Odpowiedzi te niekoniecznie muszą nas przybliżać do faktycznego źródła problemu. Źródłem problemu mogą być bowiem nasze stłumione emocje, potrzeby, pragnienia, z którym tak mocno straciliśmy kontakt, że w którymś momencie przybrały one formę lęku i związanego z nim napięcia, dla którego usilnie szukamy teraz wyjaśnień, lub też źródłem problemu mogą być sytuacje nerwicorodne, w których tkwimy i z różnych powodów, nie potrafimy ich uporządkować. Jakiekolwiek jednak byłby to faktyczne przyczyny, teraz ma to drugorzędne znaczenie, a na pierwszy plan wysuwa się zrozumienia dynamiki pogrążania się w błędnym kole zaburzenia. Z czasem bowiem nadmierna potrzeba racjonalizacji wciągnie nas w błędne koło zaburzenia, gdzie będziemy ciągle coś układać, wyjaśniać, analizować, rozwiązywać i coraz mocniej pogrążać się w lękach. Racjonalizacja ta może dotyczyć również faktycznych źródeł problemu, jednakże sama w sobie nie musi służyć rozwiązaniu go. Wyjściem z tej sytuacji jest zrozumienie tej dynamiki i zachowanie umiaru w racjonalizacji, która musi mieć pewne ramy. Racjonalizacja może nas wspomagać w procesie wychodzenia z zaburzenia, ale może być też pułapką, która będzie nas wciągać w zaburzenie. 


Komentarze

  1. Witam serdecznie. Chciałabym spytać czy to ta sama racjonalizacja która opisuje szaffer do wychodzenia z nerwicy? Ja właśnie gdy mam obawy to sobie to staram krótko racjonalizować odnosząc się do zaburzenia i nie analizować. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co opisuje Szaffer (czytałam, ale już nie pamiętam dokładnie). Tak jak napisałam, racjonalizacja może być pomocna, pod warunkiem, że ma pewne ramy. Co mam tutaj ma myśli, no chociażby to, że nie przybiera ona formy wielogodzinnych dyskusji z myślami, gdzie uporczywie udowadniamy im, że nie mają racji, spędzając przy okazji cały dzień przed laptopem, na szukaniu dowodów prawdziwości naszych twierdzeń. Natomiast krótka racjonalizacja, w której przypominamy sobie, z czym mamy do czynienia jest ok. Racjonalizacja może być pomocna, ale stosowana ciągle i w namiarze może być pułapką, bo wynika z nadmiernej potrzeby kontroli. Co za tym, jak we wszystkim, wskazany jest umiar. Posłużę się tu cytatem :„Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę”.

      Usuń
  2. Witam Kasiu. Co sądzisz o zmianie klasyfikacji zaburzen lękowych? W sensie ze np PTSD i OCD zostały z nich usunięte?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe pytanie, bo jak rozumiem OCD dostało osobna kategorie, dlatego że uznano, że to nie lęk jest tu praprzyczyną. No cóż od lat toczą się dyskusje na temat OCD, czy jest to przejaw, przyczyna czy konsekwencja zaburzeń lękowych i zgody nie ma.

      Usuń
    2. Właśnie to jest ciekawe ( albo nakrecajace) ze akurat tak do tego podchodzą i rozgraniczają nerwice natrectw I lekowa. Dla mnie większy sens I pożytek właśnie byl z traktowania tego w podobny sposób tylko różnica w sposobie radzenia sobie z lękiem

      Usuń
    3. Myślę, że niepotrzebnie w ogóle się tym zajmujesz (w sensie nowymi wytycznymi). Ja traktowałam to podobnie i źle na tym nie wyszłam. :)

      Usuń
  3. Masz rację, ale zawsze lepiej usłyszeć to od kogoś bardziej doświadczonego w wychodzeniu z zaburzenia 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu.
      Swietnie wyjasnilas mechanizm "nakręcania się".
      Rozwinalbym tę mysl cyt.: "Źródłem problemu mogą być bowiem nasze stłumione emocje, potrzeby, pragnienia".

      Tlumienie lęku jest przykladem nieodpowiedniego reagowania umyslu na sygnal, jakim jest lęk.

      Normalnie kazdy uczy się juz od dziecinstwa (dzieci np. lubia bawic się "w strachy", itd.)
      * wlasciwego obchodzenia się z lękiem i
      * rozpoznawania tresci, jakie ten sygnal przekazuje umyslowi (a w przypadku lęku, w odroznieniu od innych emocji, te tresci miewaja diametralnie rozne znaczenia, i wielu "nerwicowcow" wlasnie na tym polu ponosi porazkę).
      Zasadniczo w wieku maturalnym czlowiek powinien miec obie te umiejętnosci dobrze wytrenowane. Jesli jednak z jakichs powodow jedna z nich zostala zaniedbana, to jest to problem, a gdy komus brak obydwu, to jest to BIG PROBLEM i zlapanie się w pulapke "nerwicy lękowej" jest tylko kwestia czasu. W takiej bowiem kondycji umyslu bezposrednim czynnikiem wyzwalajacym moze byc konflikt implantowany w elementach osobowosci, czy tez dowolna sytuacja, ktora nas momentalnie przerasta, a nawet jedna, chocby "niewinna" mysl ("ta jedna" mysl, ktora wyzwolila lawinę i ktora kazdy nerwicowiec zapewne dobrze pamięta).
      Kto opanowal obydwie umiejętnosci, nie zna problemow z lękiem, natomiast ten, ktoremu brak jednej, drugiej lub obydwu, celem uniknięcia pulapki (a "nerwicowiec" celem unikania "samonakrecęnia się") musialby sobie wbic mocno w glowę (droga intensywnego treningu) te naczelna i uniwersalna regulę:

      "Dowolna "straszna mysl", ktora zrodzila się w umysle, nie jest po to, zeby się jej lękac lub, co gorsze, wpadac z jej powodu w panikę."

      ... bowiem mysli wzbudzajace lęk maja zupelnie inne przeznaczenie i zasadniczo nie ma potrzeby wyjasniania statystycznemu Kowalskiemu "co i dlaczego" (w tej materii moze on skonsultowac dzieci bawiace się "w strachy", np. przylaczajac sie do zabawy).

      Pozdrawiam
      Adam

      Usuń

Prześlij komentarz