Czym jest zaburzenie lękowe?

 



Zapraszam do słuchania.





Komentarze

  1. Dzięki, jak dla mnie jest tu wszystko zrozumiałe, tylko wyjście z tej bańki nie jest takie proste,no ale w sumie gdyby było to nie potrzebne by były te nagrania 😉 Walczę i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjscie z zaburzenia nie jest proste, ale z bańki owszem. Jak powiedziane: musisz zdobyc dystans. I to jest wlasnie ten pierwszy i bezwarunkowo konieczny krok, aby przerwac to bledne kolo. Najpierw musisz sobie uswiadomic, ze lęk sluzy tylko i wylacznie temu, abys zyl dlugo i bezpiecznie - ostrzega przed niebezpieczenstwami. Dlaczego zatem tak Cie neka?
      Bo sygnalizuje on, ze Twoj umysl jest niezdolny do rozwiklania nawet banalnych problemow egzystencjalnych. I bedzie to robil, dopoki tego problemu nie rozwiklasz. Dlaczego umysl jest niezdolny? Bo on potrzebuje kierownika, ktory mu powie, czym ma sie zajmowac, a czym nie. A u zaburzonych jest tak, ze ich umysly sa "bezpanskie", wiec harcuja jak pijane zajace i tu jest pies pogrzebany.
      Musisz pozyskac dystans w dwoch obszarach.
      1. Dystans do objawow.
      Zaburzony musi pogodzic sie z tym, ze bedzie nieustannie nękany przez lęk do momentu, az wyjdzie z zaburzenia. Lęk jest ogolnie sygnalem egzystencjalnego zagrozenia. Permanentny lek nie sygnalizuje bynajmniej permanentne zagrozenie, a stan permanentnej niezdolnosci umyslu do rozwiazywania zagrozen(!). To jest kluczowy niuans.
      W tych tematach spotyka sie czesto slowo "akceptacja". Nalezy je odrzucic. W zaburzeniu nie ma niczego godnego akceptacji, bo to patologiczny stan umyslu!
      W miejsce "akceptacja" (= aprobata) nalezy uzywac "dopuszczanie" lub "tolerowanie" (czyli kompromis wymuszony koniecznoscia, polaczony z dezaprobata!). Jest to bardzo wazne, bo umysl formuluje/analizuje mysli w jezyku, jakiego wlasciciel glowy uzywa na co dzien(!).
      cdn.

      Usuń
    2. 2. Dystans do natrętnych mysli.
      Zaburzony jest bombardowany absurdalnymi myslami o zabarwieniu lękowym. Dlaczego? Bo umysl ma to do siebie, ze zbiera wszystko, co uwaza za przydatne w zyciu. A co zbiera bezpanski umysl? Zbiera wszystko, co tylko sie da i pamiec wypelnia sie smieciami.
      Dlaczego ja np. z pewnym wysilkiem moge znalezc zaledwie garsc mysli zabarwionych lekiem? Wszystkie one trafily do pamieci z mojej woli i w okreslonym celu , a zadnej z nich sie nie boje. Ja decyduje o ich bycie, wzglednie niebycie. Jestem kierownikiem, a moja glowa jest podwladnym i ma wykonywac polecenia.
      Dla kontrastu, umysl zaburzonego, pozbawiony kierowniczej instancji, kiedykolwiek napotka sytuację/mysl o zabarwieniu lękowym, przeszukuje pamiec i wybiera wszystko co dostepne o takim samym zabarwieniu. Nazbiera tego caly worek, wysypie na stol i sie im przyglada pelen bezradnosci (gdyz nie dostal zadnych polecen ani wskazowek), jedna po drugiej (to jest "gonitwa mysli" katastroficznych, bez sensu, bez zwiazku i bez porzadku). Kiedy to robi, adrenalina rosnie (to jest esencja stanu zaburzenia w momencie "samonakrecania").
      Aby przywolac bezpanski umysl w stan posiadania, trzeba mu "wybic z glowy" te dzikie harce i przejac role kierownicza, raz na zawsze. Jesli chcesz wyjsc z bańki, musisz przejac role kierownika. Tu i teraz! To nie jest kwestia "uda sie, czy nie". To kwestia determinacji i jednej decyzji.
      Od czego zaczac?
      Miej na uwadze, ze dowolna mysl jest tylko hipoteza (niekoniecznie prawdziwa). Niczym wiecej. Mysl nie poparta wola jej realizacji nie ma mocy sprawczej (pozostanie hipoteza, abstraktem). Jesli chcesz, aby glowa Ci sluzyla, musisz miec kontrole nad tym, jakimi myslami i w jaki sposob zajmuje sie umysl. Jesli tego nie zrobisz, Twoj umysl przejmuje kontrole, a Ty jestes jego podwladnym. I stad wychodza takie kwiatki jakie tu mamy.

      Siadz sobie kiedys i wypisz na kartce wszystkie te koszmarne, dziwne i absurdalne wizje/mysli, jakie Ci mozg podszeptywal od momentu zaburzenia (zaraz umre, serce mi pyknie, zabije siebie, albo kogos, zwariuje, zachoruje i na pewno umre itp. itd.) i odpowiedz sobie na pytania? Czy ktoras z nich sie ziscila? Czy ktoras z nich uwolnila Cie od permanentnego trwania w lęku? Jesli nie, to po prostu zadna z nich nie ma zwiazku ani z realnym zyciem, ani z Twoimi objawami somatycznymi (faktycznie zadna z nich nie ma bezposredniego zwiazku przyczynowego, a tylko ich ilosc; Twoje objawy somatyczne sygnalizuja po prostu fatalna ogolna kondycje umyslu, wobec dowolnie wybranej mysli).
      Przekonasz sie, ze wszystkie one okaza sie smieszne. Kiedy kazda z takowych bedziesz osmieszal, poczujesz w pewnym momencie, ze wszystkie one traca moc straszenia i prawo egzystencji, i jakos co raz lzej Ci z tym calym ambarasem, i rownoczesnie co raz latwiej Ci wszystko przychodzi.
      Tak wiec walcz! Nie zapominaj, ze problem jest pilny i wymaga najwyzszego priorytetu.
      Trzymam kciuki.

      @Kasia Jak zwykle, milo posluchac. Tak trzymaj.
      Pozdro
      AdamK

      Usuń
    3. Hej, dzięki za tak wyczerpującą odpowiedź, nie ukrywam że tkwię w tym G... wiele lat, kilka razy udało mi się nawet opuścić "bańkę", ale też do niej wrócić...Walczę i jeszcze raz dzięki.

      Usuń
    4. Nie dziekuj na zapas. Podziekujesz sobie, kiedy uda Ci sie raz wydostac z tej bańki na stale i z takiej pozycji konsekwentnie zwalczac zaburzenie, gdyz tylko z takiej pozycji mozesz dzialacc konstruktywnie i swiadomie. Musisz sie pogodzic z tym, ze w tej walce jestes zawsze zdany na siebie. Kazdy ma swoja specyficzna bańke. Kasia moze dostarczyc jedynie ogolnie obowiazujacych wskazowek (co zreszta robi wysmienicie).
      Widac, ze brak Ci wiary w mozliwosc wyjscia z zaburzenia.
      Zapamietaj: Twoj mozg nie ma zadnego defektu i nie rozni sie od mozgu Kowalskiego. Roznica lezy tylko w tym, ze Kowalski ma pelna kontrole nad swoim mozgiem, a Ty nie. Logicznym jest zatem, ze on bedzie mial rowniez inne rezultaty niz Ty w dowolnym obszarze zycia. On zajmuje sie realnymi problemami, a Ty krazysz w zamknietym kole abstrakcyjnych strachow.
      Kazdy zaburzony moze wyjsc z blednego kola, lecz wielu polega na polu wiary i ufnosci we wlasne mozliwosci. Dlaczego tak sie dzieje?
      Juz w poczatkowej fazie tej przypadlosci (typowo juz w drugim ataku paniki lub wkrotce pozniej) zaburzony pada ofiara zasadniczo dwoch bardzo destruktywnych mechanizmow:
      1. Poczucia niemozliwosci/przeciazenia oraz
      2. Frustracji z dysonansu poznawczego, jakim jest rozbieznosc miedzy swiatem realnym i swiatem natretnych mysli (ogolnie "obsesji").
      Przy tym 1 rezultuje w tym, ze zaburzony nie jest w stanie rozwiklac 2.
      3. Nierozwiklany 2 sila rzeczy prowadzi do zanizenia poczucia wlasnej wartosci. W dluzszej perspektywie konsekwencja jest kompleks nizszej wartosci. Jest logiczne, ze osoba z takim kompleksem jest negatywnie nastawiona do jakichkolwiek przedsiewziec/zmian i najlepiej czuje sie, gdy zycie nie stawia jej zadnych wyzwan(!).
      4. Nierozwiklany 1 w dalszej perspektywie prowadzi do przeswiadczenia, ze jego problem jest zbyt wielki, aby kiedykolwiek mogl on sobie z nim poradzic. Takie przeswiadczenie nie tylko jest z gruntu bledne. Jest ono tym, co rujnuje zycia ludzkie w najwiekszej skali(!). Czlowiek trwajacy w takim przeswiadczeniu jest malej wiary, a po paru latach traci wszelka wiare i ufnosc do swiata - przybiera postawe ofiary zewnetrznych sil i dryfuje bez jasnego celu i kompasu.
      Chcesz takim byc?
      Co zatem musisz zrobic?
      Musisz wytworzyc wewnetrzna presje i determinacje przelamania bariery mentalnej ("niemozliwosci"), jaka zagniezdzila sie w Twojej glowie skutkiem 3 i 4. Ta presja i determinacja jest niezbedna do podjecia decyzji: Od tej chwili ja bede kierownikiem dla mojej glowy i przy tym pozostane raz na zawsze, cokolwiek zycie by nie przynioslo.
      To jest Twoja jedyna szansa i nie lekcewaz jej, bo kiedy to zrobisz, zasilisz kluby zaburzonych, ktorzy przybrali "filozofie trwana w zaburzeniu". Takie osoby beda Ci wmawiac, ze to czy owo w zaburzeniu jest "normalne", jakgdyby bylo to najnormalniejsza w zyciu sprawa(!)(pelno takich np. na zaburzeni.pl). Strzez sie przed takim towarzystwem!

      Usuń
  2. No ostro... nie ukrywam że trochę mną wstrząsnęło 👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko zimna i trzezwa analiza sytuacji. Wiem, ze zaburzonemu z kilkuletnim "stazem" takie tresci nie trafiaja w gust. Nie ma w nich nic ostrego i nie jest to zamach na Twoje zycie.
      Sam fakt, ze w ogole reagujesz daje nadzieje, ze Twoja deklaracja "walki" moze nabrac tresci.
      Do tego potrzebujesz jednak pomocy osoby zaufanej, ktora bedzie w stanie, miala wole, czas i zlota cierpliwosc, aby Cie "poprowadzic za raczke", dzien w dzien, przez jakis czas.
      Jest konieczne, abys nauczyl sie na nowo samodzielnosci, ktora zgubiles "gdzies po drodze". Samodzielnosc z kolei jest warunkiem koniecznym odpowiedzialnosci za wlasne zycie. To sa dwie fundamentalne rzeczy, ktore musisz posiasc, jesli chcesz wziac zycie we wlasne rece lub cokolwiek w nim zmienic.

      Usuń

Prześlij komentarz