Święta to zazwyczaj czas szczególny dla osób z zaburzeniem. Jedni w tym czasie zajęci przygotowaniami do świąt, a potem spotkaniami rodzinnymi, "zapominają" o zaburzeniu i mają się lepiej. Inni wprost przeciwnie, mają się w tym czasie gorzej. Stres związany ze spotkaniami rodzinnymi (co jak dostanę ataku paniki przy stolę itp.) plus napięcia związane z przedświąteczną krzątaniną, powodują u nich wzrost objawów i natrętnych myśli. Święta to też czas rozmów, przemyśleń i ...kłótni. To czas, kiedy wiele spraw na co dzień skrywanych wychodzi na wierz. To też czas gdy jesteśmy wyjątkowo wyczuleni na samotność, na brak drugiego człowieka, albo też na osamotnienie wśród teoretycznie bliskich nam ludzi, a w praktyce będących od nas bardzo daleko. Emocjonalnie daleko. To też niestety czas wścibskich pytań i przekraczania naszych granic.
Dla mnie święta zazwyczaj były lepszym czasem, były momentem odprężenia i czerpania radości z pewnych tradycji, ale też niezamęczenie się nimi. Wynika to z faktu, że od lat spędzam je po swojemu. Bez presji odwiedzania ludzi, których nie mam ochoty odwiedzać, ani też zapraszania ludzi, których nie mam ochoty zapraszać. Bez ciśnienia na lśniące szyby, wspaniałe wypieki, olśniewający wygląd i zaspokajanie kogoś oczekiwań.
I tego chciałabym Wam życzyć z okazji Świąt, żebyście spędzili je po swojemu, bez presji, aby było idealnie i bez napięć z bliskimi, które wynikają z tej presji. Bez poczucia, że wszystko dookoła jest ważniejsze od Was samych. Spędźcie ten czas, z ludźmi, których przynajmniej trochę lubicie i którzy nie przekraczają Waszych granic. Czerpcie z tradycji, ale nie zadręczajcie się nią.Pozdrawiam Was serdecznie,
Kasia.
Komentarze
Prześlij komentarz